..

wtorek, 25 listopada 2014

Rezygnacja

Oficjalnie rezygnuję z prowadzenia bloga i wszystkiego co z nim związane.
Myślałam, ze udało mi się znaleźć swoje miejsce na ziemi i angażować w coś co lubię [czy wręcz kocham] i poznać wartościowych ludzi dzielących moje pasje.
Czuję, ze byłam w wielkim błędzie.
Moim "powołaniem" jest jedynie samotność. To nie ja ją wybrałam, to ona wybrała mnie.
Najwyraźniej tak będzie najlepiej.

sobota, 4 października 2014

Plener #2

Nadeszła jesień. Prawdopodobnie ostatnie cieplejsze dni. Chłodne wieczory, podczas których przyjemniej siedzi się z ciepłą herbatą w grubym swetrze niż na chłodnym piwie z przyjaciółmi. 
Korzystając z ładnej, niedeszczowej pogody zabrałam Jespera na sesje w plenerze. Dopiero przy drugiej próbie zdjęcia się udały. Zbyt intensywne słońce przeszkadzało. I nie tylko ono: 


Cały ukwiecony krzak otoczony przez osy, pszczoły i tym podobne. Chyba jedyna nektarodajna roślina w okolicy.
Jak słońce się obniżyło, a temperatura była za niska dla upierdliwych owadów, zaczęliśmy pstrykać:



Ah tak, na zdjęciach widać również nowy, jesienny nabytek ciuchowy - sweterek [uszyty ze swetra ;)]. Idealny na chłodniejsze dni.  





Część kwiatów trafiła do wazonu. A jednego kwiatuszka Jesper wziął sobie do wazonika ;)





Na deser: Ostatnio na "lalkowie" na Facebooku wystawiłam mini bransoleteczki dla lalek. Na zdjęciu przykładowe wzory w wymiarze dla MSD. Ale mogę wykonać inne, każdy wzór wymiarowo dla każdej lalki ;)



sobota, 6 września 2014

Próba powrotu do świata żywych cz. 2...

Tym razem od strony szyciowo-lalkowej.
W przerwach od rysowania udało mi się uszyć coś dla Jespera.
Prócz krótkich spodenek (którymi się chyba jeszcze nie chwaliłam) musiałam uszyć coś zdecydowanie letniego. Na pierwszy ogień poszła bluzka bez rękawów inspirowana ciuchem znalezionym na jakiejś stronie internetowej:



Z góry przepraszam za fatalne fotki...


Niestety nie udało mi się zrobić kaptura... po mękach stwierdziłam, że tak będzie lepiej niż z kapturem z grubym lub brzydkim szwem... 


W międzyczasie uszyłam jeszcze bluzkę bez rękawów o nieco innym kroju, ale pojechała do Serafina, ponieważ do niego lepiej pasuje niż do Jespera. Nie posiadam jej zdjęcia...

Kolejna bluzka miała wyglądać mniej więcej tak:


Ale wyszło inaczej....


Wyszła bardziej bluza...


Ale wciąż z gołymi plecami...


 I z kapturkiem, który w końcu wyszedł ładnie <3

 Jakiś czas temu odwiedził nas również Serafin wraz z Kaku.
Lalki chyba się za sobą stęskniły bo pierwsze co zrobiły jak tylko się "zobaczyły" to....

 Elastyczność i niesforność dollzoniaków jest ich zdecydowaną zaletą... Czasami przez to mam wrażenie, że są żywe... ._.

No i najpierw zaczęły się czułości...

A później impreza...
Ah ta ostrość...





Z wyjazdu dostaliśmy od Kaku popierdółki, w tym karabin...który oczywiście zarekwirował....

 Chyba zacznę się go bać...

 Na zewnątrz robi się coraz zimniej. Były również deszczowe dni. Po jednym z takich udało mi się zrobić kilka zdjęć kwiatów w kropelkach...



Jak jesień to i orzechy...jak orzechy to i...rude złodziejaszki buszujące przed oknem...


Jesper się zbuntował i stwierdził, że zostaje w domu bo za zimno...


 [J: Co to kurwa...fu....]

 Uzasadniona reakcja Jespera.... Notatki...z historii filozofii... Nauka i nauka. Jesper poczuł się do tego stopnia odrzucony, że aż wymościł sobie posłanko w moim łóżku i nie dał się stamtąd przenieść. Na krzesło też swój tyłek ładuje i przesiaduje ze mną...

Egzaminu oczywiście nie udało mi się zaliczyć [debilizm jednak jest przeszkodą...]. Co prawda jest jeszcze drugi termin, ale pogrążona w odmętach doła jakoś nie wierzę w to, że uda mi się go zaliczyć.

I oczywiście zamiast się uczyć kontynuuję maltretowanie grafik.
Wyrastrowałam na próbę kawałek twarzy [wygląda znajomo? Rysunek Itana prezentowany w poprzedniej notce]


Udało mi się również wytuszować w końcu pierwszą stronę "mangi" i powoli nakładam rastry. Inną metodą niż ostatnio, ale wygodniejszą. W sumie wygląda to trochę strasznie i dziwnie.......
 



To by było na tyle... A na koniec jeszcze Vincent w dziwnej pozycji pijackiej:

 I jeszcze się dzidzi ulało....


W sumie to tylko zakładałam mu poidełko i go nim "przewróciłam" a jemu to nie przeszkadzało i zaczął pić w takiej pozycji. 
W razie gdyby ktoś miał wątpliwości, chomik nie zapił się ani nie utopił. Po prostu wstał i zaczął się myć ;)




sobota, 30 sierpnia 2014

Próba powrotu do świata żywych...

Nie mogę powiedzieć, że było łatwo i bezboleśnie, ale chyba się udało...
W czasie "bezsilności twórczej" zaczęłam nałogowo oglądać kolejne serie animców. To chyba właśnie to wpłynęło w największym stopniu, ponieważ w KAŻDEJ serii znajdzie się jakaś ukochana postać, która przyciąga swoim charakterem i zajebistością wyglądem. 
Ponad to po każdej porcji odcinków zaczęłam spisywać swoje uwagi i przemyślenia (coś a'la recenzje). 

Co dalej..? Zaczęłam od tuszowania postaci przekalkowanych. A przynajmniej częściowo kalkowanych. Twarz i podstawowe linie ciała. A potem jakoś szło...

 
Hades, manga "Olimpos"
[wciąż żyję w przekonaniu, że powinien być ciemniejszy....]

Hoozuki ("Hoozuki no reitetsu"), z jakiegoś arta
[co prawda nieskończone, aaaleee....nie sądzę bym w najbliższym czasie dokończyła go]

Był jeszcze jeden, z artu do "Kuroshitsuji", ale jest ledwo tknięty, więc nie pokazuję ;P

Po tej serii bezczelnych kopii zaczęły się próby samodzielnego tworzenia:

Nie byłabym sobą gdybym czegoś nie schrzaniła <3. Miały być włosy łagodnie opadające na ramie a wyszedł pukiel w pseudo wstążce.

WŁOSY
Nigdy nie potrafiłam ich ładnie wycieniować na czarno-biało, jak w mangach. Stwierdziłam, ze czas się tego nauczyć. I tak powstał ten pan, którego fryzura jest zaczerpnięta od Ichijou Ryoumy, bohatera "Love Stage!!".
 
  
Nie ukrywam, że "Love Stage!!" bardzo mi pomógł. Kiedyś czytałam mangę (której od razu się zakochałam), a od niedawna emitowane jest anime [TU]. Polecam bardzo bardzo ;) Co prawda jest to yaoi, ale na tyle poruszające wszystkie emocje [od złości, poprzez smutki i dramaty aż do radości, bo miny bohaterów i tłumaczenie są genialne!] i nie ma tam tzw ostrego jebania seksu, że z czystym sumieniem poleciłabym to każdemu. 

Ale idąc dalej, tropem włosów, powoli próbowałam samodzielnie formować fryzurę.


Aż w końcu powstała nowa postać: Itan!
Jako że nos mi masakrycznie nie wychodził, zaczerpnęłam bazę ze szkicu Yany Toboso. 


A tu dalej prezentacja Itana:

W długich włosach.



W międzyczasie podjęłam próby rysowania mangi. Od zawsze chciałam stworzyć historię i "obrobić" ją tak, by wyglądała profesjonalnie. Ale moje pierwsze "komiksy" wołały o pomstę do nieba (a zwłaszcza ich ciała). Teraz dzięki Izumiemu [znów się kłania Love Stage!!] za nowo rozbudziłam w sobie tę pasję. 

Na razie powstały 3 strony szkicu jednej "mangi", jedna strona drugiej i jena strona trzeciej, która mnie najbardziej wciągnęła, ponieważ mam już gotowy dalszy ciąg historii.

Przy okazji ostatniej pracy podjęłam również próbę zabawy z rastrami. I tak oto, zamiast się uczyć do poprawki, siedzę w Corelu i testuję.
A to pierwsze próba: szkic ręczny i rastry nałożone na jako-taki obrys szkicu. 
 



Mam nadzieję, że już niedługo będę się mogła pochwalić całą stroną, wytuszowaną i pocieniowaną ;)