..

poniedziałek, 26 maja 2014

William rozrabiaka.

Ostatnio moje "maleństwo" sporo rozrabia. Nie ukrywam, że troszkę przeszkadza mi to w nauce, ale cóż...

William wkręcił się w opiekę nad roślinami po tym, jak wyrosła mu rzeżucha. Do tego stopnia, że ostatnio nawet próbował mi wyrwać konewkę z rąk, żeby samemu podlać kwiaty. Tłumaczenia "to dla ciebie za ciężkie" czy "oblejesz się" nie trafiały do niego.


Jakiś czas temu posialiśmy na wacie bazylie (w czerwonym) i majeranek (w żółtym), bardziej na próbę czy w ogóle urośnie, ale jak widać - udało się!



Oprócz tego w małą doniczkę wsadziliśmy ziarenko cytryny. Długo nie dawało o sobie znać więc myśleliśmy, że nic z tego nie będzie, ale myliliśmy się!

Maleństwo powoli daje znać, że żyje i ma się nieźle ;)



A tak wracając do rozrabiania...
Uczyłam się spokojnie antropologii, bo sesja tuż-tuż. Wyszłam ma chwilkę z pokoju a tu nagle.... 

[google: "sebastian x william yaoi"]






No i tak oto Williamowi zostało przebaczone. No - prawie. Musiał potem siedzieć ze mną i przyswajać wiedzę ]:->



Jakiś czas temu wracałam sobie radośnie autobusikiem do domu. Jako że czekała mnie przesiadka przy bazarku, postanowiłam wstąpić do sklepu typu "Wszystko po 1zł". Czasem się tam znajdzie jakieś fajne rzeczy. Tak oto odkryłam popierdółki.
[Popierdółka - beznadziejny breloczek, który ma fajne części, które można wykorzystać np. jako element biżuterii czy wykończenie ubranka dla lalek.]

Tak oto nabyłam 3 popierdółki: jedna dla siebie i dwie na Kaku.
Po krótkim czasie wszystkie trzy w tajemniczy sposób "zniknęły". Zapytałam, czy Williamek może wie coś na ten temat........


A gdy poszłam ich "szukać"........


No i się ostatecznie wydało i William musiał oddać popierdółki...

Ciągle tylko William i William, nie? Hue hue. Ale to moja wielka miłość i jedyny ukończony men, więc no...
Ale! Aktualnie pracuję nad nabyciem tego oto pana:



Taeyang Tantus 14" firmy Jun Planning USA, Inc.
Nie przepadam za blondaskami, ale w końcu kudły można wymienić ;) Urzekły mnie jego oczka. No i strój. Mam nadzieję, że długo już mi nie zajmie odkładanie na niego kaski... Tak wstępnie planuję zamówić go na początku czerwca ;3 

A na koniec taki bydlak:

Robiony tuszem. W sumie nie wiem co to miało być, ale gdzieś w połowie roboty stwierdziłam, że "ma budzić niepokój".


PS: Prawie zapomniałam. W poprzedniej notce pojawiła się tajemnicza fotka z pytaniem "co to jest?"


Odpowiedniejszym było by pytanie "co to będzie?", ale mniejsza... ;D
Gratuluję Monikszy, która jako pierwsza odgadła, że jest to szezlong ;)
A konkretnie jego przednia i tylna część. [przepraszam za marną jakość fotek ;(]

Zaczęło się od "podstawy" zrobionej z pociętego segregatora:

A potem brzegi robione z tekturki.

Wszystko klejone oczywiście na niezastąpiony klej magiczny ;)



Takie małe wyjaśnienie: szezlong robię z myślą o tym panu na fotce. Ken Fashionista (w trakcie przeróbki), któremu niestety nie zgnają się kolana. Żeby nie wyglądał i nie czuł się głupio ;)

A tak, William w kurczaku też się załapał:

No i grupowo:


Gdy już wszyscy obfotografowali się na szkielecie, zaczęłam obklejanie czarnym filcem (wszystkie brzegi będą jeszcze oczywiście podoklejane, żeby nie było widać "zawartości wewnętrznej" ;D)

A potem poducha i dobór jej rozmiaru:
 Za puchata...
 Za kapciowata...

Gdy już się udało dobrać wielkość/miękkość, zaczęłam robić brzegi... i...a tym, póki co, stanęło. 


Na razie nie mam czasu na wykończenie mebelka, ale mam nadzieję, że po sesji już się uda go skończyć ;D

Coś długie to PS wyszło....

czwartek, 15 maja 2014

Pomiędzy zaliczeniami.

Trochę wolnego. Udało mi się zaliczyć mega egzamin z treści Biblii [łącznie 110 pytań] i to na 98 pkt ;D. Wszyscy panikowali, bo materiału było naprawdę dużo, a okazało się, że z roku nie zaliczyła tylko jedna osoba. Jak widać nie taki diabeł straszny ;).
Prezentacja na filozofię też poszła chyba dobrze, ponieważ nasz zazwyczaj odpływający myślami wykładowca naprawdę się wkręcił, a jeden ze slajdów (wyprzedzając wypowiedź grupy na jego temat) sam omówił ;D. Dla kontrastu - grupę po nas co chwilę pytał czy dużo im zostało i za ile kończą to ;D.

Jeśli chodzi o "twórczość", w przerwie między zaliczeniami i zamówieniami (tym razem duży pusheen i pikachu) stwierdziłam, że dziewczynom też przyda się jakiś letni strój, skoro William ma już nowe ciuszki na cieplejsze dni.
Na pierwszy ogień poszła moja zielona dama, która zyskała w końcu imię (które jestem w stanie zapamiętać he he) - Claris.
W materiałach udało mi się znaleźć śliczny, kwiecisty. Idealnie nadający się na lato. Dobrałam do niego ciemnozieloną bawełnę i zrealizowałam pomysł.

Pierwsza próba nie wyszła tak, jak bym tego oczekiwała. W wyobraźni wyglądało lepiej :<


Góra jest dość długa i czegoś w niej brakuje. "Spódnica" mocno odstaje, dlatego gdyby "bluzka" była krótsza, Claris prezentowała by swoje obfite pośladki. A i tak prawie pokazuje.

Tak więc zdecydowałam się na "małe" zmiany.
Z drugiej odsłony stroju jestem zdecydowanie bardziej zadowolona ;)




Gładka góra ładnie podkreśla szczupłą figurę modelki. Zamiast spódniczki zdecydowałam się zrobić szerokie spodenki. Nieco imitują spódnicę, prezentują nogi modelki, jednocześnie delikatnie maskując obfite pośladki oraz pozwalają na zrobienie krótszej "bluzeczki" bez prezentowania tyłka. Kolorowe troczki na szyi utrzymują równowagę z mocno barwnym dołem.


No i nadal pasują do jej jedynych butów ;)


Jeśli chodzi o szycie:
Coś mnie podkusiło, by spróbować uszyć małego pusheenka. Mój najmniejszy kotek dotychczas miał wysokość ok 12 cm. Zakładałam, że po prostu nie da się zrobić mniejszego, ponieważ nie będzie możliwe wykonanie u niego łapek albo micowanego ogonka.
Myliłam się.
Pusheenek wyszedł zaje*iście! I zaraz następnego dnia trafił do nowego właściciela:


 Serafin chyba jest z niego zadowolony...;)


Na początku wspominałam, że nie tylko szyję, ale "tykam się wszystkiego". Czasem jest lepiej, czasem gorzej. Ostatnio dorwałam się do tuszu. Na próbę zaczęłam malować Garry'ego z IB. Oczywiście nie skończyłam.


Ale drugi rysunek już i owszem ;) Ksiądz Yasuo - postać stworzona na potrzeby opowiadania. 
W sumie nawet jestem z niego zadowolona ;D


No tak, a tu jeszcze szybki bazgroł z Arthurem (ten rudy) i Shinem, również z jednego z opowiadań ;)



A na koniec mała zagadka.
Ktoś ma pomysł co to może być..? ;)

poniedziałek, 5 maja 2014

Wielkanoc i takie tam...

Trochę się tego zebrało... Na początek trochę marudzenia ;).
Wielkanoc, majówka. Ale okres laby minął i nadchodzi czas ostrego zapier...ehkm. zakuwania do zaliczeń i sesji letniej. 
Jako, że jutro mam jedno z takich właśnie zaliczeń postanowiłam pożytecznie wykorzystać czas na...dodanie notki. 
Zawsze jest tak, że przed kolosami i egzaminami robi się wszystko tylko się nie uczy. Tak więc, kierując się tym, zdecydowałam się posprzątać moim chomiczkom, przy dźwiękach muzyki oczywiście. 
Ostatnio mam fazę na zespół X-Japan. Zespół założony w 1982 roku, aktualnie molestuję ich płytę "Blue Blood" z 1989 roku. 
Mimo, że moim ulubieńcem jest Yoshiki [w tym roku w listopadzie skończy 49 lat, a to fotka bodajże z 2010 roku (odleglejszej daty przy sesji nie znalazłam)]...


...to nadal miłością darzę głos wokalisty. Tak oto po raz kolejny przekonałam się jak bardzo kocham śpiewać, a reszta domowników przekonała się jak bardzo tego nie potrafię robić (O3O)b.
Kiedy będę bogata [hahaha] to, zaraz po zrobieniu operacji plastycznej i zamówieniu armii lalek dollfie, pójdę na kurs śpiewu ;D.
Dodaje jeszcze moje dwa ulubione kawałki z ów płytki. 

Endless rain

Kurenai



Teraz część właściwa, czyli w sumie wszystko o mojej wielkiej miłości - Williamku.
Nie próżnując mój najulubieńszy lalek zyskał całkiem wiele w ciągu ostatnich dni. 

Zacznę może od Świąt Wielkanocnych.
Nie mogłam się powstrzymać i uszyłam mu strój kurczaczka ;). Myślałam, że się na mnie obrazi za to, ale (o dziwo) zareagował dość entuzjastycznie i wkręcił się w atmosferę świat.


Nie przejmował się nawet zdziwionymi spojrzeniami innych.


Nawet dał się sfotografować w koszyczku z jajkami. :)


A na koniec jeszcze sadzenie rzeżuszki. Trochę późno, ale co tam ;D


Rzeżuszka urosła ładnie, a William był tak zachwycony, że zarządził, by wsadzić na watę również bazylię i oregano. O dziwo zaczęło powolutku już kiełkować ;)


 A no tak, i jeszcze asysta przy wyjadaniu słodyczy świątecznych.


Korzystając z ładnej pogody zrobiliśmy małą sesję zdjęciową na balkonie. Przy okazji prezentacja nowych nabytków Williamka ;)

Na początku czuł się niepewnie, ale potem zachowywał się już coraz śmielej ;)






A tu William z mary...ekhm... męczennicą.


Teraz trochę o stroju. Komplecik wiosenny.
Zielona bluzeczka z krótkim rękawem z wykroju od Kakuai ;)



 Oraz spodenki własnego projektu:




Jakiś czas temu miałam z moim lalkiem mały problem, ponieważ regularnie okupował mi łózko. Zdecydowałam się wiec zrobić mu jego własne. Ale jak łózko to może i półka..? Fotelik już ma... 
Więc jak tylko otrzymałam stos kawałków drewna przystąpiłam do pracy. 
I tak oto William stał się dumnym posiadaczem własnych mebelków ;)

Jako pierwsza pojawiła się półeczka:


Lecz gdy pojawiło się łóżko odpowiednie rozmiarem dla niego pojawił się problem miejsca. Jego graty zaczęły zawalać całą MOJĄ PÓŁKĘ.

Dlatego też znalazłam trochę zacisznego miejsca by stworzyć mu mały pokoik


Półeczka wykonana z paneli podłogowych, częściowo pomalowana. Sklejona klejem "Magicznym" [Auchan, ok 3zł]


Łózko wykonane z kawałków sztachet (niewykorzystane do budowy płotu) oraz paneli podłogowych. Jeszcze niewykończone i niepomalowane, ale ma materac, a to najważniejsze ;)


Jest nawet radyjko ;)

Skoro jest już sypialnia to czas na pcioszkowe ubranka ;)


Cieplutki szlafroczek polarkowy w kolorowe kropeczki. 


A tu chwali się jeszcze podusiokostką ;)


Po za tym piżamkowe spodenko-bokserki. 
Tylko jedno zdjęcie pozwolił zrobić ponieważ się wstydził :<

 Jak zdjęcie wygląda naprawdę:

Jak ja je widzę:


Mózgu przestań...

Ale nie odbyło się bez wyrzeczeń. Niestety nie mogłam poświecić całej półki na pokój Williamka dlatego jest on zmuszony dzielić ją z...książkami i mangami.


Ale jemu to nie przeszkadza ;)



Przy okazji prezentacja letniego kompletu. Kolejna zielona bluzeczka oraz krótkie spodenki w kolorze brązowym ;)



Poza tym William zdecydował się zaprzyjaźnić z sąsiadką, która na posłanko na parterze przy półce z jego pokojem. ;) Oraz nowa bluzeczka w paski.



Na koniec dziwne bonusy:

William z maskotka Cici i Willu-cici z maskotką Williamka:


I dzika sesja w pościeli z... bakłażanem:





A tyle razy mówiłam sobie, że czas dorosnąć...